powitaniew regionie Trenczyn

Odkryć wszystkie ukryte skarby z różnych zakątków
naszego regionu.

Trenčín

31°C

Pochmurny

„Ona piecze” i klienci to uwielbiają

Jeśli odwiedziłeś już trenczyńską cukiernię o trafnej nazwie „Ona piecze”, od razu musiało być dla Ciebie jasne, że „ona piecze” z radością i miłością. Właśnie tak czują się goście w jej cukierni, o czym świadczy również umieszczenie jej w pierwszej trójce najlepszych lokali gastronomicznych w regionie trenczyńskim. Jeśli jeszcze nie miałeś szczęścia, chcielibyśmy przedstawić Ci ten słodki raj i osobę, która za nim stoi.

1. Przede wszystkim opowiedz nam coś o sobie. Kim jesteś i jak trafiłaś do pieczenia?

Nazywam się Ivana i pochodzę z Trenczyna. Bardzo chciałam udowodnić, że uczciwą pracą można coś udowodnić, że ludzie potrafią docenić jakość, czas i wszystko, co im poświęcasz. O to JEJ CHODZI.

Od dziecka budowałam związek z pieczeniem. Chodziłam do cioci, która była znakomitą cukierniczką i kucharką, osobą o dobrym sercu. Wszystkiego, co wiedziała, próbowała mnie nauczyć. I oczywiście takie relacje dotyczą również edukacji i rodziny. Tak więc pieczenie stało się bliskie mojemu sercu dzięki mojej rodzinie, mamie, babci i babci (która też lubiła piec i gotować). Upieczenie tysiąca deserów czy ogromnego tortu nigdy nie było moim marzeniem. Lepiej wywołać uśmiech i poczuć się dobrze - choć z ciasteczkiem.

Upiekłam jak wszyscy, zwykle w domu w niedzielę, ciasto tu i tam, ale nic przełomowego. Pomysł podsunął mi kolega, z którym zaczęliśmy chodzić do szkoły na kurs cukierniczy, który zakończył się egzaminem, na podstawie którego mogliśmy otworzyć firmę. Nie wierzyłem - pobiegłem do Urzędu Handlowego czy coś. Czy naprawdę mogę być panią swojego czasu i pracy i zrealizować swoje marzenie o czymś własnym? I tak rzuciłam się w to na łeb na szyję, z pomysłem zabrania domowych ciast do kawiarni. Korzystając z okazji chciałbym również podziękować Magicznej Spiżarni w Dubnicy nad Váhom za zaufanie, jakim mnie obdarzyli, za wspólnie spędzone lata, za to, że Czarodziejska Spiżarnia była „moim” domkiem z ciast.

Jednak w Trenczynie nie było większego lokalu, w którym mogłabym się zaprezentować, dać klientom możliwość dokupienia czegoś więcej itp., więc intensywnie rozpoczęliśmy poszukiwania powierzchni - własnej. Dzięki zbiegowi okoliczności i pandemii jesteśmy tu dzisiaj.

2. Jak długo działa Państwa cukiernia? Kiedy pojawił się pomysł na otwarcie firmy?

Otworzyliśmy w październiku 2021 po kilkumiesięcznym całkowitym remoncie lokalu, aby mogli nas ponownie zamknąć ze względu na covid. Po wiosennym otwarciu doświadczyliśmy niesamowitego zainteresowania i boomu klientów, za co do dziś im dziękujemy.

3. Co gość może znaleźć u Ciebie oprócz deserów?

Oprócz kawowych ciast i serników, ciasteczek, słodkości, pavlovki, do kultowego „naszego” wiatraczka – połączenia francuskiej słodyczy z rzetelną słowacką bazą, odwiedzający mogą napić się pysznej kawy, domowej roboty lemoniady czy fantastycznej herbaty.

Do asortymentu dodaliśmy kanapki retro, faszerowane roladki, croissanty, w końcu poświęciliśmy się przygotowywaniu śniadań - świeżych i rzetelnych, więc wkrótce będziecie mieli na co czekać.

4. Czy masz jakieś specjały, którymi lubisz się chwalić?

Nie są to nawet specjalizacje, ale poświęcamy też dużo uwagi osobom z nietolerancjami. Czy to laktoza, gluten (żeby nie wprowadzać w błąd - śladowe ilości glutenu czy laktozy tak), próbujemy deserów wegańskich, surowych... W ten sposób dziękuję dziewczynom za 100% profesjonalne i humanitarne podejście do tematu, za fakt, że obchodzą się z materiałem, deserami od przygotowania do pakowania w taki sposób, że klient czuje odpowiedzialne podejście całej operacji.

5. Twoje desery wyglądają niesamowicie, skąd czerpiesz inspirację?

Inspiracja jest wokół nas. Czy jej szukamy, czy to przypadek. Dużo czytam, mam ok. 1000 książek cukierniczych i innych gastronomicznych, ukończyłem dziesiątki kursów i szkoleń. Lubię podróżować, poznawać, wąchać i smakować. Podążam za rękopisem. Internet jest pełen udanych i nieudanych inspiracji. Po prostu wybierz.

Jednak „moje dziewczyny” już z nami pieką, więc nauczyłam je podstaw, wspólnie dopracowujemy szczegóły, a potem to już tylko ich zasługa, ich uczucia i nastrój, który widać na deserach. Ja tylko subtelnie nimi kieruję :-)

6. Czy chciałbyś coś powiedzieć na koniec?

Dziękuję.

Dziękujemy za każdy zjedzony placek, tort lub inny deser. Za każdą filiżankę kawy, lemoniadę lub zjedzony chleb.

Dziękujemy za każde słowo, które inspiruje nas do dalszego działania.

Dziękuję za każdy głos poparcia.

Podziękowania dla rodziny za wsparcie tego szalonego projektu.

Dziękuję tym, którzy pieką, nadziewają, kroją, dekorują, pakują, ładują, robią kawę, sprzątają, zaopatrują, rozliczają… Dziękuję partnerom biznesowym i „domownikom” za tolerancję i cierpliwość… bez nich ONA PIEKARNIA nie byłaby nie istnieje.


Zdjęcie: archiwum ONA PEČIE

Tekst: PG


Mohlo by vás zaujímať

Zámok Bojnice

HISTÓRIA. Prvá písomná zmienka o existencii hradu je z roku 1113 v listine zoborského…

Čachtický hrad

Malebná zrúcanina viditeľná už z diaľky na vápencovo-dolomitickom kopci poskytujúca…