Radoslav Tilandy (1969) urodził się w Trenczynie. Pracuje jako menadżer w firmie audytorskiej. Jest żonaty i ma czworo dzieci. Uwielbia jazdę na rowerze, szczególnie ekstremalną. Wraz ze swoimi przyjaciółmi Paľo Babiciem i Mišem Bartákiem przywiózł do naszego regionu projekt Wyżyny Trenczyńskiej (VKT), który ma dziś kilka wersji.
Jak zacząłeś uprawiać sporty ekstremalne?
- Mam stresującą pracę, a rower jest dla mnie przeciwieństwem. Zaczęło się trzydzieści lat temu, kiedy pojechałem najpierw do pierwszej wioski, potem do drugiej. Potem dostałem od ojca rower, którym pojechałem do oddalonego o 200 kilometrów Lučenca. Pojawił się pomysł, żeby pojechać pociągiem jak najdalej na wschód i wrócić do domu na rowerze. Już w obecnej pracy przyjechałem na jedno spotkanie na rowerze. Wówczas szef zaproponował mi, abym w ten sposób przyjechał do Pragi. A kiedy mój przyjaciel Miška i ja zarządzaliśmy Pragą, powiedziałem sobie, że mam też przyjaciela w Monachium i zawsze chciałem iść na Oktoberfest.
Wprowadziłeś do naszego regionu popularną koronę vrchárską. Dziś każdego roku setki turystów i rowerzystów robią zdjęcia na dwudziestu wyznaczonych szczytach.
- Inspiracja wyszła z Vrchárská korona Wołoszczyzny i Spiskiej 333. Nasz VKT powstał z połączenia ich reguł. Później dodaliśmy wersję zimową. A teraz wymyśliłem wyzwanie. Będę jeździł na rowerze, ale nie wrócę do domu. Zapowiedziałem VKT Nonstop Winter Psycho Edition. Rzecz była prosta. Zaczynasz od domu na pierwszy szczyt i kontynuujesz przez wszystkie dwadzieścia.
Jak długo to wszystko trwało?
- Dokładnie 107 godzin. Był też okres, kiedy miałem urojenia i uważałem skały lub drzewa za ludzkie. Kiedy przybyłem do Przytulnego Pokoju, nie spałem przez 47 godzin. Było około 5 stopni. Chociaż jestem odporny, obudziłem się, potrząsając mną. Na szczęście mijali mnie turyści i palili mnie, za co im dziękuję. Z Čičermanské sedlo nawigacja zaproponowała mi trasę w dół wzgórza. Cóż, w tej bezsennej głowie nie zdawałem sobie sprawy, że to oznacza objazd.
Czy ty też chciałeś z tego zrezygnować?
- Nie. Gdyby zepsuł mi się rower, dzwoniłbym do żony, żeby przywiozła mi kolejny.
Czy odnotowujesz takie próby w swojej społeczności?
- To słowacki rekord. Chociaż nie gram tego na płytach, z przyjemnością byłem pierwszy. Chłopcy z Moraw, którzy pewnie by mi dali, zrezygnowali z powodów technicznych. To dość szalony pomysł i nie jest to powszechne w zimie.
Jako organizator VKT również dajesz przykład w ten sposób ...
- Jeśli chodzi o edycję non-stop, to nie polecam nawet latem, jeśli ktoś się boi w ciemnym korytarzu, albo wpada w panikę podczas spotkania z grą. To dla poszukiwaczy przygód, nic nie jest wyposażone.
Dużo jeździsz po naszym regionie. Jak wyglądają oznakowane trasy rowerowe?
- Przeszedłem przez wszystkie Wysokie Korony na Słowacji. Odpowiem bez wahania, że nasz region jest najlepiej zaznaczony. Głównie dobrze oznakowane lasy. Nie muszę mieć oznakowanej ścieżki rowerowej w centrum miasta. Pod tym względem wyprzedzamy Czechy, Włochy, Szwajcarię, Austrię. Zazdrościć może nam oznakowanie w regionie trenczyńskim. Gemer jest tuż za nami.
Czy jesteś wrażliwy?
- Po tych przeżyciach będziesz strasznie nadwrażliwy. Jestem pod wrażeniem, gdy pomagają mi obcy. Kiedy dali mi koc na Portáš i ugotowali dla mnie. Na wschodzie ludzie zapraszali mnie do domu do snu, częstowali mnie jedzeniem.
Czym więc jest powrót do surowej rzeczywistości?
- Trudno jest wyłączyć telewizor dla dzieci, ponieważ zablokuje on wszelkie hałasy. Nie wspominając o treści. Jednak dużo energii przyniosę z lasu. Wtedy radzę sobie ze stresem, który życie przynosi lepiej.
Jakie jest Twoje następne wyzwanie, chcesz podnieść poprzeczkę?
- Lubię każdą imprezę. W regionie trenczyńskim jest ich wiele. Już nie mogę się doczekać zimowej ligi kolarskiej, różnych podjazdów, zimowego psycho, w październiku będzie everest ... Po raz trzeci spróbuję pokonać te prawie dziewięć tysięcy metrów. To jest moje wyzwanie, bo jest to wydarzenie ku pamięci mojego ojca. Więc chciałbym być everesterem. Chciałbym ponownie podbić Wysokie Korony jeszcze bardziej ekstremalnie.
HISTÓRIA. Na mieste dnešného hradu stálo v období Veľkej Moravy hradisko ako správne…
HISTÓRIA. Prvá písomná zmienka o existencii hradu je z roku 1113 v listine zoborského…